czwartek, 15 grudnia 2011

Ciemna strona mocy

Skoro tak się zastrzegam, żebyś w razie co nie czytała, to jak się pewnie domyślasz, nie będzie tu mowy li tylko o fali szczęścia, radości, miłości, pluszowych misiach… Skoro jest jakieś ale, to pewnie jest jakieś ryzyko. I rzeczywiście. O szczęściu będzie też, to przecież oczywiste jak dwa razy dwa, ale to o ciemną stronę mocy chodzi mi szczególnie. To na nią nie byłam przygotowana. Oczywiście o  m o j ą  ciemną stronę, przecież każdy może doświadczać inaczej. 

A jednak pamiętam, kiedy powiedziałam naszej Mamie, że jestem w ciąży, w tej pierwszej, krótkiej chwili, przez mgnienie oka, była zmartwiona. Nie ucieszyła się. Ucieszyła się później, ale najpierw przez chwilę martwiła się o mnie. Byłam zaskoczona, byłam lekko urażona nawet, nie rozumiałam tego kompletnie. Teraz wiem, że właśnie to była chwila najprawdziwszej prawdy, tej o której się milczy.

Dlatego zastanawiam się, czy nie pokazać Ci tych zapisków jak będzie po wszystkim. To chyba nie są tematy do przeżywania w ciąży. Tak jak ja nie rozumiałam Mamy, tak Ty możesz nie zrozumieć teraz mnie. Zresztą – do chwili przyjścia pierwszego dzieciaka na świat po prostu nic się dla Ciebie nie zmienia. Przeżywasz to co się dzieje z Twoim ciałem, w Twojej głowie, wyobrażasz sobie, czekasz, robisz plany, przygotowujesz się. A potem BUM. I zmienia się wszystko, wszystko jest inaczej. I wtedy możesz mieć potrzebę skonfrontowania tego co czujesz z doświadczeniami innych. Ja miałam. 

Ale inne kobiety nie są z Tobą na sto procent szczere, a Ty nie jesteś do końca szczera z nimi. Tak, zmowa milczenia istnieje, przeżyłam to. 

Dlatego obiecuję Ci szczerość, może czasem nawet do bólu? Czy jest na to miejsce przez te dziewięć miesięcy? Hmm, myślę, że dobry moment to ten, kiedy sama możesz już coś przeczuwać… Kiedy już jesteś w środku, stajesz się MATKĄ i zaczynasz, prędzej lub później walkę o to, aby pozostać SOBĄ.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz