czwartek, 2 lutego 2012

Jednak dyscyplina?

No i tak się zastanawiam… Nie chcę, żeby mój syn „chodził jak w zegarku”, chcę, żeby umiał mi się przeciwstawić, żeby miał swoje zdanie i zawsze go bronił. Ale jednocześnie musi nauczyć się sztuki kompromisu, musi umieć uznawać czyjeś prawa i czyjeś racje. Nie chodzi o to, żeby było tak jak ja mówię, tylko dlatego, że jestem rodzicem, posłuszeństwo dla posłuszeństwa, dyscyplina dla dyscypliny, ale też nie mogę mu dawać złudzenia, że coś mu się udało osiągnąć, skoro przecież mu ustępuję jako mojemu dziecku i tym samym mu ułatwiam. W warunkach zewnętrznych tak nie będzie, wobec czego raczej nauczę go, że skoro łatwo czegoś nie osiągnął, to trzeba się obrazić i odejść, a nie zawalczyć, pokombinować inaczej, spróbować zaatakować problem od innej strony... Czyli jednak treningowo i dyscyplina, i stawianie wymagań, i wymuszanie naszych, rodziców decyzji w jakimś stopniu musi być. A tego nie lubię. Eh, jak znaleźć złoty środek? Jak to wyważyć?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz